wtorek, 25 listopada 2014

Moja kampania zaczyna się na literę "A"


"A" jak aksamitki, które powinno siać się i sadzić wszędzie. Są takie niewymagające, cierpliwe, kwitną w tylu ciepłych odcieniach, są pełne, pojedyncze, wysokie i niskie. Można nimi łatwo ubrać całe miasta w kwiaty. Więc znów namawiam i namawiać będę, by zdobić nimi balkony, rabaty, grządki i skwery. Są tanie, bo paczka nasion kosztuje naprawdę niewiele, rozsadę można przygotować w domu, albo wysiać wprost do gruntu. I potem właściwie tylko patrzeć, jak rosną.

Jest 25 listopada, a kilka moich egzemplarzy wciąż rozświetla kwiatami jesienne dni. Może teraz już nie są takie okazałe, ale... są. Wciąż.

To jedna z samosiejek, która wyrosła sama, nie wiadomo kiedy i jak. Właściwie dopiero zaczyna kwitnąć.


Liście już marne, ale kwiaty wciąż są.


I w żółtej odsłonie, wręcz rozświetlające rzeczywistość, jakże czasami chmurną w listopadzie.

A to nie koniec kwietnych atrakcji, bo są jeszcze pojedyncze nagietkowe słoneczka.

Jeden ma cieplejszą barwę.

Drugi w nieco chłodniejszym odcieniu.

Nasturcja jeszcze o lecie przypomina.

I goździk ogrodowy zagląda mi wciąż przez kuchenne okno.

Krzak róży przystroił się we wszystkie barwy jesieni.