środa, 21 września 2016

Torebka służy do obrony, czyli nasz park



To nasz park z mojej wyobraźni. W rzeczywistości jest piękny, choć zdecydowanie mniej ukwiecony.

Damskie torby owiane są niemal legendą. A to, że mieszczą pół domu, a to, że kryją wielki bałagan, przez który nic nie można znaleźć. Ile kobiet, tyle torebek i tyleż funkcji. To nie tylko przedmiot do noszenia w ręku lub na ramieniu, w którym mamy to, co jest w danej chwili najbardziej potrzebne, a dla wielu pań ważny dodatek do stroju. To może być nawet... broń. I właśnie taki sposób wykorzystania torby mnie zainspirował.

Kto z Malborka, ten wie o ponad stuletnim parku, którego część może trafić w prywatne ręce. Trwa dyskusja, czy powinno się to stać, czy też może lepsze rozwiązanie, to zachowanie obecnego status quo.

Może to się skończyć tak, że będziemy mieli kolejny ogrodzony płotem fragment, do którego dostęp będzie możliwy po wniesieniu opłaty. Gdzie przyroda nie będzie główną bohaterką spaceru, a jedynie tłem dla plastikowego świata. Argumenty, które mają przekonać do takiego rozwiązania, to przede wszystkim fakt, że teraz miejskie tereny są zaniedbane i niezagospodarowane.
Że nie wszystkie są tak dopieszczone, jak mogłyby być, to widać gołym okiem. Ale dlaczego mamy zagospodarowywać przyrodę? I co to właściwie oznacza? Park może mieć tyle funkcji, co... damska torba. Dla jednego będzie miejscem do spacerowania czy jazdy na rowerze, inny będzie go fotografował, jeszcze inny po nim biegał, ktoś przysiądzie na kocu lub trawie, pobiega za piłką z dzieckiem, poleży na słońcu, pozbiera liście lub żołędzie, posłucha śpiewu ptaków, albo po prostu zatrzyma się, zamknie oczy i zacznie marzyć. Ile osób, tyle możliwości. Dlatego im mniej jest w przyrodzie ludzkiej ingerencji, tym więcej może się w takiej przestrzeni zadziać. Nie mówiąc już o tym, że wyświadczylibyśmy w ten sposób parkowi wielką przysługę, chroniąc jego dzikość i różnorodność całego ekosystemu. Zresztą, natura jest wystarczająco piękna, nie trzeba jej dodatkowo upiększać. Pamiętamy przecież krasnale w ogrodzie, które stały się symbolem skłonności przesady i kiczu.

Park jest nasz - napisałam więc na swojej torbie. Uważam, że każdy powinien mieć do niego dostęp w każdej chwili, bo to miejska zieleń, powinna więc być demokratyczną, otwartą przestrzenią.

To mój torebkowy głos w dyskusji. A torbę uszyłam sama. Dostałam długaśną spódnicę z dzianiny, która miała w składzie bawełnę i len. Uszy odprułam od zbyt zniszczonej już innej torebki. I tak powstało tło dla mojego hasła.


To hasło na najbliższe tygodnie.

Torbę uszyłam sama, wykorzystując używane rzeczy.

O tym, że natura jest piękna, niech świadczy to archiwalne zdjęcie. Kto pamięta to miejsce, ten wie, że teraz nie przyroda jest tam główną bohaterką.

Ten malowniczy zakątek wygląda teraz zupełnie inaczej. Na pewno został pozbawiony zielonej magii.