środa, 9 marca 2016

Się ukwieca!

Od wczoraj nie mogę nacieszyć oczu pierwszymi bratkami. Są jakieś takie... egzotyczne. Nie tylko dlatego, że mają przeogromne kwiaty, ale i płatki, i kolor- jakiś niepospolity. Ale może to dlatego, że przez wiele miesięcy takie atrakcje były za oknem niedostępne?...
W końcu rozwijają się też pączki na drobniejszej odmianie bratków. Kupione były kilka tygodni temu jako komplet. I dopiero jeden z dziesięciu pokazał, jaki będzie piękny.
Sklepy każdego dnia przypominają, że zbliża się wiosna, że prawie już jest, że pora wybierać rośliny do ogrodów, na działki, na balkony i tarasy. Kuszą kolorowe zdjęcia na opakowaniach, oj kuszą. Cóż, mimo że mam dość duży balkon, to jednak z miejscem na nim bywa różnie. Dlatego jestem ostrożna i zrezygnowałam już z kilku cudownych kwiatów, choć na moment wylądowały już w koszyku. Wczoraj odmówiłam sobie hortensji, bo wciąż nie jestem przekonana, że jestem w stanie ją przezimować (w tym roku przetrwała jedna, a i to nie wiadomo, co będzie, gdy wyprowadzi się na świeże powietrze). A jakoś nie mam sumienia traktować roślin wieloletnich, jak jednoroczne i nie dawać im żadnej szansy, nie zapewnić opieki, tylko po prostu wyrzucić. Więc hortensji nie mam i jakoś żyję. Nie powstrzymałam się za to z wyborem kolejnych róż, bo one akurat i zimują bezproblemowo, i pięknie kwitną latem, i nie są roślinami specjalnej troski. Wybieram miniatury, które w praktyce i tak wyglądają jak róże parkowe.
Oględziny w słońcu moich opatulonych włókniną palet z donicami dały nadzieję na rychłą eksplozję zieleni. Ale z drugiej strony - ciut się boję, że temperatury mogą nie okazać się przyjazne. Dlatego drzewa mają pełną swobodę, reszta jeszcze okryta kołderkami. Na gałązkach zresztą widać już spory ruch, bo wiele pąków już się otwiera. Ciekawa jestem, czy doczekam się też tulipanów i krokusów, które wysadziłam do donic. Na razie nic się nie dzieje, ale nie widać jeszcze także czosnku niedźwiedziego, który zwykle wcześnie się do życia budzi, więc w temacie cebulowych potrzebna cierpliwość.
Najważniejsze, że już coś się dzieje, bo widok smutnego betonu nie nastrajał dobrze.

Na targu nie mogłam się zdecydować. Więc każdy bratek jest inny. 

A to już kwiat klasyczny i... optymistyczny.

Ciemnoczerwony od razu skradł moje serce.


Niebieski jest po prostu piękny.

A to pierwszy z serii maluchów, które po raz pierwszy zagoszczą na moim balkonie.

Sadzonek jest aż 10, zapowiadają się więc niezłe łany.

Ten ma chyba na sobie wszystkie odcienie różu - od bladego po nasycony. Miałam w ubiegłym roku bratki w tej tonacji, ale nie miały tak dużych kwiatów i jakby nieco karbowanych płatków.

W towarzystwie też się pięknie prezentuje.

Głóg wystartował. To jedno z tych drzew, które uratowałam przed ostrzem kosiarki. Był niewielką sadzonką, teraz ma z 1,5 metra wysokości.

Modrzew dobrze zimuje w donicy, którą stawiam na palecie i dodatkowo okręcam folią bąbelkową.  Zaczynają mu się już rozwijać pączki. Wkrótce będzie widać charakterystyczne zielone pędzelki.
A takie cuda kryją się pod kołderką z włókniny. Pierwszy raz tymianek został na zewnątrz. Na tę chwilę wydaje się, że przeżył.
Jedna z różanych piękności od kilku dni czai się na balkonie.