Taki wielobarwny obrazek namalował się za moim oknem zupełnie sam w ciągu ostatnich kilku dni. Najpierw zażółciła się brzoza, a potem zarumienił winobluszcz. Wciąż nie przestają kwitnąć begonie i hortensje. Ale za to pierwszy raz doczekałam się kwitnących astrów. Dały radę już dwie zimy, ale w ubiegłym roku dopadł je przędziorek i pąki zaschły.
|
Marcinki mają piękny kolor. Są wysokie, ale na szczęście miejsca im nie brakuje. |
Wciąż kwitną też róże. Po letnim odpoczynku, wypuściły nowe pąki.
|
Żółta trochę oszukuje, bo jest żółta tylko w pierwszej fazie rozwijania pąków. |
|
|
|
Później z każdy dniem robi się bardziej różowa. Jakby coraz głębiej zanurzała płatki w malinowym soku. |
|
Biała jest swojska i delikatna. Ma drobniejsze kwiaty, ale jest ich więcej. |
|
A to czerwona piękność. Jesienią prezentuje się dużo bardziej okazale niż wiosną. |
|
I różana miniaturka. Uratowana z wyprzedażowej półki w sklepie w ostatniej chwili. |
Wiele roślin na moim balkonie ma podobną historię - kupione za grosze, by dać im szansę na lepsze życie. Odwdzięczają się później, ciesząc oczy.
|
Cynia za pięćdziesiąt groszy ledwie wystawała z doniczki i miała połamane łodyżki. Ale chyba jej się u mnie spodobało. |
|
Plektranus był zabiedzonym krzaczątkiem. Już dwie zimy spędził w mieszkaniu. Jak widać, dobrze mu ze mną, bo robi się coraz bardziej okazały. |
|
Oliwka to najnowszy nabytek. Również z przeceny. Przesadzona do nowej doniczki nie zgubiła ani jednego owocu. Na zimę przeprowadzi się na kuchenny parapet. |
|
Wciąż kwitnie aksamitka. Oryginalna. |
|
Ozdobą są również kwiaty bazylii. |
|
A to świeżo przesadzona jagoda goji. Kwitnie. Czy zdąży zawiązać owoce - nie wiem. To pierwsze dni, więc na razie się oswajamy. |
|
Dalia jest na próbę. Trochę ją atakowały robale, ale teraz kwitnie bez przeszkód. |
|
Lwia paszcza wyhodowana od ziarenka. Kwitnie po przerwie i jest zasypana pąkami. |
|
I trochę inny odcień bieli w wersji kompletnie jesiennej, czyli wrzos. |
|
Białe szaleństwo, czyli psianka jaśminowa. Nie spodziewałam się, że będzie jej tyle metrów... Przytnę i spróbuję schować ją do domu, o ile znajdę ciut miejsca. |
|
I ostatni przykład bieli, czyli bakopa. To jedna z tych roślin, której późną wiosną rzucałam koło ratunkowe. |
|
Oleandrowi został chwilowo jeden kwiat, ale ma jeszcze pąki. Był maleństwem, gdy wiosną wystawiałam go na balkon. Teraz jest całkiem spory. |
|
A tak wyglądał w pełniej krasie. Pięknie wygląda i tak samo pachnie. |
|
Zdarzają się też kompletne niespodzianki. Nolanę siałam w ubiegłym roku, ale jej niebieskość wydała nasiona i postanowiła powędrować do innej doniczki. |
|
Sama porozsiewała też lobelia. Zaczyna kwitnąć pod malutkim krzakiem lilaka przywleczonym z miejskiego trawnika. |
|
A tak wybarwiła się trzykrotka. W pełnym słońcu. |
|
A na koniec moje wariacje na temat żołędzi. Oryginalne zostały tylko czapeczki :) |