piątek, 13 marca 2015

Balkonowy sezon rozpoczęty


Mam już za sobą pierwsze sadzenie. W donicach wylądowały kolorowe bratki. To jedne z mniej wymagających roślin, które kwitną o tej porze roku i są odporne na pogodowe kaprysy. Właściwie wystarczy je tylko podlewać, a później zasilić, zwłaszcza jeśli rosną w jakimś gotowym podłożu. 
Kupiłam gotową rozsadę, ale mam zamiar następne sadzonki wyprodukować sama i przezimować na balkonie. Da się. Na balkonie mojej mamy spędziły zimę w skrzynkach, niczym nawet nie okryte. I zaczęły kwitnąć na początku marca.
Bratki jeszcze prezentują się dość skromnie, bo większość ma tylko pąki. Ale za to te, które się rozwinęły, mają cudowne i niebanalne kolory. 












Nieśmiało zaczynają rozkwitać stokrotki na trawnikach. Są malutkie i trzeba wytężyć wzrok, zwłaszcza że w niektórych miejscach okrywa je śmieciowy kożuch... Nim będzie można cieszyć wzrok feerią barw, uszyłam trochę kwiatów z resztek. To opaska dla mojego pierwszaka na szkolny apel, którego bohaterką miała być wiosna. Trochę mu zazdroszczę, że mógł wystąpić w tak barwnej dekoracji. Może skorzystam z tego wianuszka i ja podczas akcji ukwiecania miasta?

Opaska wylądowała na lampie, nie na głowie. Tak prezentuje się jeden z fragmentów.


I druga końcówka z zielonymi listkami.


A tak moje kwiatki wyglądają od frontu.

Specjalne podziękowania dla Hani, która obdarowała mnie niedawno dwoma siatami barwnych ścinków. To między innymi z nich powstały kwiaty.


niedziela, 1 marca 2015

Nowi zieloni lokatorzy

Od wczoraj mam na parapecie nowego lokatora. Dostałam go w prezencie, to była najprawdziwsza niespodzianka. Stefanotis co prawda pochodzi z odległego Madagaskaru, ale ja swojego przywiozłam z... Żuław. I będzie mi się nieodmiennie z nimi kojarzył.
Białe pąki dopiero zaczynają się już rozwijać. A prócz tego, że już teraz wygląda cudownie, ma również pachnieć oszałamiająco. Podobno bywa kapryśny, ale ja jeszcze tego nie zauważyłam, choć oglądam go z zachwytem od wczoraj. Po dawce odstanej wody, podniosły się wszystkie kwiatowe łebki. I na razie się z sobą oswajamy.

Stefek wygląda naprawdę uroczo. Najzabawniejsze jest to, że dzień przed obdarowaniem przymierzałam się do kupna nieco mniejszej wersji tej samej rośliny.


Cała roślina jest obsypana białymi pąkami.

Z bliska płatki wyglądają jak jedwabne falbanki.

Od tygodnia, niemal w oczach, rośnie w mojej kuchni kapusta pekińska. Wstawiłam ją do wody z ciekawości. I z wewnętrznej rozetki wyrosła łodyga z pąkami kwiatów. Mam zamiar eksperymentować w przyszłości z mniej wyskubanym egzemplarzem. Wtedy pod ręką będzie więcej niż teraz listków do chrupania.

Araukaria i kapusta wyglądają jak dwie małe choinki. Pęd wyrósł w ciągu kilku dni i prawdopodobnie na tym nie zamierza poprzestać.

Kwiaty pewnie nie będą zbyt efektowne, w końcu to warzywo. Ale młodymi listkami można dekorować kanapki.

Pozostając w kulinarnym kręgu, to po wielu tygodniach mojej czujności w końcu wyśledziłam, że ożywiła się pestka awokado. Wygląda trochę jak pęknięta skorupka jajka, z którego wykluje się roślina. Ma korzonek. Nie wytrzymałam i delikatnie zajrzałam, co pestka skrywa pod ziemią. Jeśli się uda, będzie doniczkowe zielone drzewko.


Pestka awokado wygląda jak jajko z pękniętą skorupką. Niespodzianka, którą skrywa, to przyszła bujnie zielona roślina.

Wiosnę poczuły także inni doniczkowi lokatorzy. Na przykład monstera przebudziła się z zimowego snu.

Soczysty liść monstery. Takie wielkie zielone serce.