Spędziłam kilka dni w swoim rodzinnym mieście. Za oknem - zielona "nuda".
|
To widok z okna mego panieńskiego pokoju - zielone szumiące morze sosen. I ten zapach... Jest za czym tęsknić. |
|
Aksamitki na sosnowym tle. |
Wybrałam się też do centrum. Chciałam odwiedzić wszystkie stare kąty.
|
Na dzień dobry miasto rozłożyło przede mną kwiatowy dywan. Czułam się, jak ktoś zupełnie wyjątkowy. To tak naprawdę nie jest nic wyszukanego: aksamitki i begonie, chyba najbardziej popularne kwiaty. I najtańsze. A jednak zdobią. I dają radę, nawet w wielkim upale. |
|
Druga kompozycja też aksamitkowa, ale zamiast begonii, w środku nasadzono czerwoną szałwię. |
|
Taki dywanik naprawdę przyciąga wzrok, ale i pszczoły, które w mieście potrzebują krótkich przystanków. Na pewno wygląda atrakcyjniej niż spalona słońcem trawa... |
|
I jeszcze jedna kompozycja. Widać, o ile lepiej od wysuszonej lipcowym słońcem trawy wyglądają kwiaty... |
|
To też w centrum. Niewyszukane kwiaty tworzą barwne plamy na tle zieleni, przy których trudno przejść obojętnie. |
|
Kompletnie niedostępne dla przechodniów prywatne podwórko za kutą bramą w centrum miasta. Ale któż nie chciałby mieć w sąsiedztwie takiej zielonej ściany? Chce się rzec: do dzieła. To nic trudnego obsadzić najbliższe otoczenie winobluszczem. Szkoda, że nie zobaczę go jesienią, gdy przebarwi się na czerwono. |
|
Tym miejscem trudno się zachwycać. Wcześniej było zielone, teraz króluje kamień. Gdyby nie doraźna kurtyna wodna, byłoby zupełnie puste, choć - podobno - to, co zrobiono ze Starym Rynkiem, to rewitalizacja... |
|
Ale mimo że to kamienna patelnia, aksamitki wyglądają okazale. Jak widać, to naprawdę wytrzymałe i piękne kwiaty. I tanie. |
|
|
I jeszcze jedna kwiatowa odsłona na Starym Rynku. |
Parę kroków dalej płynie Wisła. Na bulwarze było pusto, bo trafiłam na największe tegoroczne upały. Ale powitał mnie piękny zapach lawendy.
|
Lawenda pięknie się rozrosła. Widziałam ją w tym miejscu kilka lat temu i wówczas nie wyglądała tak okazale. Rośnie w sąsiedztwie tawuły, krzewu, którym obsadzono prawie cały Malbork. A jednak w takim wydaniu prezentuje się ciekawiej niż samotna. |
|
Mak zabłąkał się na bulwarze. |
|
Kawałek dalej - klomb liliowców. Pięknie kontrastuje z wszechobecną zielenią. |
|
Pałac Biskupi też stanowi dobre tło dla liliowców przemieszanych z bergenią. Ta jednak ledwie zipała w upalne przedpołudnie. |
|
Za to róże wyglądały pięknie. To żadna wielce szlachetna odmiana, za to obsypana kwiatami i mało wymagająca. Wiem, bo mam podobne na balkonie. |
|
Bulwar kończy się przystanią. Mostek nad Zgłowiączką nie jest ukwiecony, ale za pełno na nim kolorowych kłódek. |
|
Z drugiej strony również kłódki... |
|
Za to przed katedrą zieleń i kwiaty. Kiedy byłam mała, mówiłam, że to "Kopernik na kiju"... |
|
Kolorowa plama kwiatów jest również przy bazylice katedralnej. |
|
Katedra jest naprawdę piękna. Zarówno na zewnątrz... |
|
... jak i wewnątrz robi wielkie wrażenie. |
|
Ale natknęłam się też na takie widoki. Nic nadzwyczajnego: donica, pelargonia i oleander. A jednak pięknie. |
To był naprawdę krótki spacer. Żar lał się z nieba, więc trzeba było uciekać. Ale i tak pozazdrościłam takiej ilości kwiatów. Podobno, jak mówią włocławianie, bywało lepiej i tym razem osoby odpowiedzialne za urządzanie kwietników aż tak się nie postarały w tym roku. A jednak to i tak więcej niż w moim obecnym miasteczku, gdzie króluje zgolona przy ziemi trawa... Wiosną co najwyżej wybijają z niej tu i ówdzie stokrotki, latem - powój polny. I tyle...