środa, 20 lipca 2016

Czas mija, zieleń zostaje

Czas, który minął, widać w kącikach naszych oczu i ust. I jeszcze po dzieciach, które nagle, nie pytając nas o zdanie, stają się dorosłe...
Ale  rośliny, nasi podopieczni, też potrafią pokazać, że nic nie stoi w miejscu, że wszystko płynie. Nie zastanawiałam się nad tym aż do ubiegłego tygodnia, gdy nagle musiałam sosnę przestawić, bo za mocno targał nią wiatr. Zdałam sobie sprawę, że nie jest już maleńką siewką, ale sporym drzewem.
Przejrzałam zachowane zdjęcia. I rzeczywiście, moje rośliny rosną, skubane, wzwyż i wszerz. I tylko ja się nie zmieniam ;-)

To balkonowy ogród dzisiaj.


Awokado w marcu 2015 r. było jeszcze pestką, która pękła, by wydać na świat roślinę.

Dzisiaj awokado ma się całkiem dobrze, stanowiąc tło dla oliwki.

Dwie brzozy. To moje marzenie, bo od zawsze uważam, że brzozowe sąsiedztwo wpływa bardzo pozytywnie. Na wszystko, więc i na nas. Prawa jest wypasiona, kupiona, szczepiona. Lewa to siewka przyniesiona niechcący z sadzonką sosny. Rosła wolno, pozostając nieco w cieniu siostry.

Jak widać, w ubiegłym roku obydwie były chudzinami. Ot, para patyków z kilkoma listkami.

W tym roku brzozy szaleją. Siewka z lasu stała się już konkretnym drzewem, druga też się zagęściła. Szum ich liści to najpiękniejsza muzyka świata!

Bugenwillę przyniosłam do domu trzy lata temu. Tu jeszcze w siatce, z bukietem polnych kwiatów.

Tu już w osłonce, na balkonie.

A tak bugenwilla wygląda w tym roku. Jest już sporym krzewem.

Chmiel został przeze mnie kilka lat temu uratowany od śmierci na budowie wiaduktu. Najpierw piął się po poręczy. Jednak niszczył go wiatr.

Lepiej mu, gdy tworzy zieloną ścianę w towarzystwie innych pnączy.

A to przyniesione przeze mnie w 2013 r. z targu różne rośliny. Jednoroczne, wiadomo, są już tylko wspomnieniem. Róża przegrała z mrozem. Ale plektranus, który znajduje się misce z lewej strony, wciąż żyje. I wciąż rośnie.

Tak plektranus wygląda trzy lata później. Dobrze znosi zimowanie w domu. Teraz doskonale maskuje zgromadzone w kąciku zapasy ziemi i doniczek.

W zielonych doniczkach - sosenki. Tak właśnie wyglądały, gdy w 2012 r. wprowadziły się do mnie. Wówczas nawet krzak pomidora koktajlowego wyglądał przy nich gigantycznie.


Przed dwoma laty wczesną wiosną sosny wylądowały w większej donicy.

Tak prezentowały się w sierpniu ubiegłego roku.

A tak sosny wyglądają obecnie. Już w kolejnej donicy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz