czwartek, 17 kwietnia 2014

Zadziwienia na ulicy

W całym mieście lśnią w słońcu żółte forsycje. Przyciągają wzrok, bo są gęsto obsypane kwiatami. Ale moją uwagę przykuł dzisiaj rano inny krzew, też w cudownie świeżym kolorze. Niby niepozornie przycupnął, ale zdobi centrum miasta.

To złotlin japoński. Dopiero zaczyna kwitnienie, ale jest przecudowny. 


Nieopodal znów wybuch wiosny. To rabatka, którą obserwuję od dawna. Kwitną na niej niezapominajki, szafirki, stokrotki, omieg kaukaski. A w słońcu gonią je piwonie i irysy.

Kwiaty mają się bardzo dobrze. Gorzej z drzewami, które tej wiosny zostały makabrycznie przycięte. Czy sobie poradzą? Będę śledzić.

Chodząc ulicami, staram się widzieć pozytywne przykłady. Zdarza się, że zachwycam się zachwaszczonym trawnikiem, na którym barwne dywany tworzą ziarnopłon wiosenny, przypominający mi ukochane od dzieciństwa kaczeńce czy bluszczyk kurdybanek, który z powodzeniem zaadaptowałam na swoim balkonie. Ale nie mogę nie widzieć tego, co prezentuje się... dziwnie. To drzewa, które wyglądają na zmasakrowane. Nie wiem, komu przeszkadzały, nie ma w pobliżu jezdni, więc nie zagrażają bezpieczeństwu. Nie ma w pobliżu linii wysokiego napięcia, więc nie będą się plątać między drutami, nie ma też okien, więc odpada uzasadnienie postulatami mieszkańców, że coś im zasłaniały. Ale wyrżnięto im gałęzie bezlitośnie. Może ktoś zna odpowiedź na to pytanie, może jest jakieś fachowe wytłumaczenie. Jednak serce boli.
Zdaniem fachowców od oczyszczającej roli zieleni, średnio typowe drzewo absorbuje tonę dwutlenku węgla na każdy metr sześcienny przyrostu i produkuje przy tym 727 kg życiodajnego tlenu. Na podstawie wielu badań w zakresie intensywności procesu fotosyntezy wynika, że z 1 m2 powierzchni liściowej drzew i krzewów dostaje się do powietrza atmosferycznego w ciągu okresu wegetacyjnego od 0,5 do ponad 1 kg czystego tlenu. Miejsce, w którym rosną te przycięte, sąsiaduje z naprawdę ruchliwą drogą krajową i dość obleganym skrzyżowaniem, gdzie pełno trucicieli na czterech kołach. 

Komu przeszkadzały gałęzie tych drzew? Nie przesłaniały widoczności,  nie zacieniały nikomu okien, nie ma też pod nimi żadnych światłolubnych roślin. Taki rodzaj pielęgnacji jest dla mnie zawsze wielką zagadką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz