sobota, 4 października 2014

Październikowy spacer petenta

Dlaczego petenta? Bo pięknej płomiennej jesieni pełno jest w sąsiedztwie najważniejszego miejskiego urzędu, siedziby władz. Nie trzeba więc chodzić po bezdrożach, bo nawet tam, gdzie każdego dnia przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy samochodów, przyroda toczy swe normalne życie. Na szczęście, bo to znaczy, że cywilizacja nie burzy naturalnej harmonii. A fakt, że rośliny nie są jakoś przesadnie zadbane, wpływa na różnorodność.
Kto więc ma chwilę czasu po wizycie w urzędowych pokojach, może stanąć oko w oko z cudami jesieni. 


Choć to październik, przed wejściem wciąż płoną swoją czerwienią pelargonie.

A pod oknami magistratu takie cuda, czyli cis.
Czerwone osnówki są jadalne i mają słodki smak. Ale uwaga, znajdujące się w nich nasiona są trujące.

Czerwone kulki wyglądają jak miniaturowe bombki na choince.
Parę kroków dalej obsypał się owocami ognik szkarłatny. Naprawdę wygląda jak ognisty krzew.

Wszystko na czerwono, nawet samochód:)
A za budynkiem skromnie, ale niewielkie irgi obsypały się czerwonymi koralami.

Róża przesłania widok na Nogat, ale trudno się dziwić, że chce być na pierwszym planie.
A kawałek dalej w słońcu pachnie lasem przystrojonym w piękne szyszki.


Ulotne piękno. Może to dobrze, że ludzkie ręce nie tknęły tego chwastu?...

Kwitną też pojedyncze stokrotki.

Nawet żółtlica owłosiona dodaje trawie koloru swoimi dyskretnymi kwiatami.
Dziki trawnik ubiera się w kolory dzięki liściom klonu. Jest żółto...

... ale i czerwono. W tle bluszczyk kurdybanek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz