środa, 24 kwietnia 2013

Mam co obserwować

Rankiem najpierw wychodzę do moich podopiecznych. O świcie nawet na balkonie w centrum miasta można obcować z naturą. Ptasi chórek zwykle przysiada gdzieś na dachach, w ukryciu, i słowami nie da się opisać wyśpiewywanych treli. Im wcześniej się wstanie, tym mniej są zagłuszane przez samochody...
Ale najważniejsze są wszystkie tony zieleni, które radują oczy. Każdy listek, każdy pąk. Chmiel oglądam uważnie trzy razy dziennie i za każdym razem zaskakuje. Na tym etapie gra główną rolę, później przypadnie mu drugoplanowa, bo wspinając się, będzie stanowił naturalne tło dla innych letnich bohaterów.
Uwielbiam te obserwacje, przyglądam się każdej doniczce z osobna, bo w sobotę wysiałam te kwiaty, które poradzą sobie w kwietniu w gruncie. Spróbowałam też koperek - pierwszy raz w doniczce. Nie mam przekonania, bo moje rośliny lubię nie tylko ja, ale i mszyce. Więc nie robię sobie wielkiego apetytu. Ale na całą resztę - jak najbardziej. Na razie nie wygląda to szczególnie atrakcyjnie, bo oznak życia nie widać. Liczę, że gdy za którymś razem nachylę się nad nimi o świcie, to wyjdą mi na spotkanie.


Zza szyby dogląda ich także pelargonia, która, nie mogąc się doczekać przeprowadzki, zakwitła.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz