czwartek, 14 sierpnia 2014

Na czerwono

To miała być zwyczajna popołudniowa wizyta na skwerku. Trzy pięciolitrowe baniaki z odzysku pełne wody i spacer przez centrum miasta, by podlać aksamitki.
A na miejscu okazało się, że tam pełno gości! Krwistoczerwonych z czarnymi wzorami. Kowal bezskrzydły w ilościach stadnych. Jak doczytałam, uwielbia lipy, mamy więc z sobą coś wspólnego, że o samej czerwieni nie wspomnę.


 Ten malowniczy wzór stworzyły owady przysiadając na ławce.


 Wszędzie ich pełno. Całe kolonie zgromadziły się również na betonowych murkach.    

Czerwony tego dnia był nie tylko kowal bezskrzydły, ale i strój mojego synka, który po powrocie z wakacji bardzo dzielnie pomaga w podlewaniu.

Jak widać, aksamitki wyglądają okazale. A na gazonach - czerwone kropki z owadów.

Z mizernych sadzonek hodowanych na parapecie wyrosły spore krzaczki.

Prócz aksamitek, rosną również nagietki, choć z nimi był mały problem, bo któregoś dnia zamieszkały na nich mszyce, a te zaczęły odwiedzać mrówki. Ale już się uspokoiło.

Dla przypomnienia, na początku mojej przygody sadzonki wyglądały tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz