czwartek, 18 czerwca 2015

Moi goście

Wczoraj w południe na balkonie było jak w wielkiej owadziej stołówce. Nie bywam na co dzień o tej porze w domu, więc byłam tym widokiem zachwycona. Bo sprawdziły się moje wybory i posadzone kwiaty nie tylko cieszą oczy, ale są po prostu pożyteczne. Cieszę się, że zorganizowałam w centrum miasta przystanek dla pszczół, trzmieli i innych latających. Staram się tylko nie zapraszać motyli, bo padały ofiarą instynktu mojej kotki.

Zastrzegam, że specem od fotografowania nie jestem, poza tym sprzęt mam, jaki mam. Ale nie mogłam się oprzeć przed utrwaleniem tego widoku. Bohaterowie nie ułatwiali, bo ich ruchliwość była zadziwiająca. Na pewno pszczoły i trzmiele nie pozowały, a niektóre były tak zainteresowane kwiatami lobelii, że prawie całe się w nich chowały.









A dzisiaj dla odmiany kwiaty oblepione kulkami deszczu. Te przynajmniej nie uciekają sprzed obiektywu :-)

W krople ubrały się róże.







Ale na innych kwiatach i liściach krople też lśnią niczym diamenty.

Mały paciorek na zielono-srebrnym liściu.

Tu rozetka jest niczym oprawa drogocennego kamienia.

Trzykrotka też udeszczona.

I delikatne modrzewiowe igiełki w deszczowych klejnotach.

Pelargonia wygląda pięknie bez względu na pogodę.

Nawet pomidor wygląda jak panierowany w kroplach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz