wtorek, 22 lipca 2014

Dzisiejszy ogród lipcowy

Oryginalna aksamitka znów nie zawiodła i ma ok. 10 cm średnicy. Jest cudna!

To jedno z bardziej nasłonecznionych miejsc. Znakomicie się tu czuje śródziemnomorska bugenwilla. Skalniaki też dają radę.

Fragment balustrady. Po całym dniu stania na słońcu niektóre kwiaty ledwie zipią. Ale petunie okazują się bardzo wytrzymałe. Mam je kolejny rok i doskonale rosną. Zielona szufelka to własny patent na zbieranie deszczówki spływającej z dachu wprost do wiaderka. Mam co podlewać, więc każda kropla wody jest cenna.

To kawałek iglastego lasu: sosna, modrzew, jodła i świerk. Ale na pierwszy plan i tak wepchała się hortensja. Trudno się dziwić. Dla jej różu zieleń to tylko tło.

Kolorowa grządka powstała spontanicznie. Nawet wielkie donice ulegały wiatrowi, więc musiały wylądować na podłodze.

Mój skromny ogródek ziołowy. Mam bazylię, szczypior, tymianek, majeranek, hyzop, rozmaryn, lebiodkę. Czyli to, co ląduje na co dzień na talerzach.

Różany kącik na razie tylko zielony, ale krzaki przygotowują się do wielkiego kolorowego wybuchu, bo są obsypane nowymi pąkami.

Zielona ściana, czyli plątanina fasoli i chmielu, który przyniosłam kilka lat temu z miejskiego nieużytku. W prawym kącie - drzewka, których młode gałązki zlały się w gęsty busz. To w większości niedoszłe ofiary kosiarek z miejskich trawników. Mam też dwie malutkie lipy - wiosenne samosiejki odkryte w doniczce. Może to córki starej dorodnej lipy z mojego podwórka?
No i nie ma co komentować, bo zdjęcia mówią same: natura jest cu-do-wna!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz