środa, 2 lipca 2014

Turek, skwerek i zamek

Aksamitki, zwane przez niektórych turkami, powędrowały w świat. To pierwsze w tym roku rośliny, z którymi się rozstałam. Jak zwykle nasiałam za dużo i teraz mam skrzynkę całą do zagospodarowania. Nie są okazałe, ale te które przesadzałam na balkonie też były niteczkami, a zmieniły się w dorodne krzaki.
Ale tym razem nie było akcji rozdawania, było za to sadzenie w nieco opuszczone gazony na skwerku, z którego doskonale widać malborski zamek. Dlatego właśnie wybrałam to właśnie miejsce. Bo może jakiś zbłąkany turysta tu zawita, by spocząć w cieniu drzewa i natknie się na niereprezentacyjny ugór.
W sumie to naprawdę miły zakątek, choć ubogi jeśli chodzi o różnorodność kwiatów. Całość obsadzona jest tawułą japońską, jak zresztą wiele innych miejskich donic. Rozumiem intencje, bo z tego co wiem, atrakcyjniejsze gatunki potrafią nagle zniknąć, przy czym nie potrzeba do tego czarodziejskiej różdżki. Jasna strona: są w tym mieście miłośnicy ładnych roślin. Szkoda tylko, że traktują miejsca publiczne jak... niczyje. Nawet nie jak swoje, bo o swoje się dba, by cieszyło oko.
Dlatego wybrałam aksamitki. Paczka nasion kosztuje mniej więcej złotówkę, więc mam nadzieję, że po tak groszowe sadzonki nikt się nie schyli. Trochę tylko boję się kotów, bo zostawiły ślady świadczące o tym, że betonowe gazony traktowały jak wygodne kuwety. Przeganiać ich nie mam zamiaru, zresztą nie mam jak, bo to nie moja "dzielnia". Ale na razie będę chodziła tam codziennie, bo podlewać trzeba. Niewykluczone, że ktoś do mnie dołączy, bo tam przydałoby się trochę dopieszczenia. Na przykład nie miałam śmiałości wyrywać chorujących miejskich krzewów. Ale może jeszcze będzie okazja.


Taka tam mała autoreklama z zamkiem w tle:)


Tak było, czyli bardzo pusto i bardzo sucho. 




Tak jest, czyli trochę kwiatów i wciąż... sucho, bo zabrałam tylko dwie butelki wody.


Takie "kwiatki" też się zdarzają w miejskich kwietnikach, niestety...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz